Forum Nieoficjalne forum serwisu opowiadania.pl

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Historia Robsten

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum serwisu opowiadania.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Podoba ci się to opowiadanie?
Tak
50%
 50%  [ 1 ]
Nie
50%
 50%  [ 1 ]
So far so good
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 2

Autor Wiadomość
zmierzchomanka15
Podpieracz ścian literackich
Podpieracz ścian literackich



Dołączył: 08 Gru 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Forks

PostWysłany: Śro 19:42, 13 Kwi 2011    Temat postu: Historia Robsten

Moje drugie opowiadanie:

Rozdział I
Casting trwał już od 13 godzin. Miałam dość. Przed chwilą wyszedł przedostatni facet uważający się za najodpowiedniejszego do tej roli. Wszyscy byli tacy sami; wpatrzeni w siebie, sztywni i bez tego „czegoś”. Jedyne, na co miałam ochotę to wstać i wrócić do domu, rozsiąść się na kanapie, wziąć na kolana mojego kota i obejrzeć jakiś film. Na szczęście został już tylko jeden. W porównaniu z 60 poprzednimi, to była pestka. Wyglądało na to, że Catherine nie nakręci jednak tego filmu, no przynajmniej nie ze mną. Nie miałam ochoty brać udziału w projekcie, w którym musiałabym grać z którymś z tych lalusiów z castingu, z którymi nie można było złapać żadnego kontaktu.
-To co Kristen? Wołamy tego ostatniego?- zapytał Rayan, jeden z współscenarzystów.
-Jasne. Niech ten koszmar się już skończy...
-Katie, zawołaj tego ostatniego!- krzyknął Rayan do dziewczyny z obsługi castingu.
Na salę wszedł chłopak ok. 20-letni w rozciągniętym, zbyt dużym swetrze w kolorze smutnego błękitu. Jego włosy, dosyć długie i brązowe odstawały każdy w inną stronę. Jego oczy wyrażały lekkie zawstydzenie a przede wszystkim strach. Uśmiechnęłam się do niego, a on nieśmiało ten uśmiech odwzajemnił. Był inny niż tamci. W moim sercu pojawiła się nadzieja, że to może jeszcze nie koniec mojego udziału w tym projekcie...
-No dobra. Przedstaw się, powiedz coś o sobie, a potem zagrasz jakąś scenkę...- Rayan powiedział swoją formułkę i czekał na odzew.
-Hmm... Nazywam się Robert Pattinson, pochodzę z Londynu. Oprócz aktorstwa interesuję się też muzyką... No to by było na tyle...
-OK. W takim razie Kristen zagraj z nim coś- Catherine zabrała głos.
Każdy z przesłuchiwanych miał nauczyć się słów do scenki w której Bella rozmawia z Edwardem o swoich podejrzeniach. Wstałam i podeszłam do chłopaka. Wypadałoby się przedstawić...
-Cześć, jestem Kris- powiedziałam uśmiechając się.
-Cześć. Rob- odpowiedział.
-No dobra! Zaczynajcie!- Catherine włączyła kamerę.

-Wiesz, twoje wahania nastrojów dają mi w kość.
-Mówiłem, że będzie lepiej, jak nie będziemy przyjaciółmi, nie znaczy to, że bym nie chciał.
-Co to niby znaczy?
-Znaczy to, że gdybyś była mądra, trzymałabyś się ode mnie z daleka.
-Powiedzmy, że nie jestem mądra. Powiedziałbyś mi wtedy prawdę?
-Nie, pewnie nie.
-Wolałbym najpierw usłyszeć twoją teorię.
-Rozważałam... radioaktywne pająki i kryptonit.
-To atrybuty superbohaterów. Co jeśli nie jestem superbohaterem? Co jeśli jestem złym gościem?
-Nie jesteś. Widzę, że...

-OK, OK! No nieźle. Było super! Kris, co sądzisz?- na twarzy Catherine gościł wielki uśmiech.
-No... było naprawdę dobrze- powiedziałam patrząc na Roba.
-Świetnie! Mam tylko jeszcze jedną prośbę... – Catherine zaczęła ostrożnie- Wiem że na castingu nie miało być pocałunku, ale... Czujecie się na siłach?
-No... Ja...- Robert zaczął się jąkać.
-Tak, możemy to zrobić- zadecydowałam za nas.
-Damy wam chwilę, przygotujcie się i dajcie znać.
Popatrzyłam na niego. W oczach Roba można było dostrzec początki paniki. Nie był na to przygotowany.
-Ej, Robert. Spokojnie, świetnie ci poszło. Teraz tylko jeden pocałunek i po krzyku- chciałam go jakoś podnieść na duchu.
-Kristen... Ja chyba nie jestem gotowy...
-Wyluzuj, będzie dobrze. Catherine jesteśmy gotowi!
-Super! No to do dzieła!
Jeszcze raz popatrzyłam Robertowi w oczy. Zrobiłam krok w jego stronę, wspięłam się na palce i dotknęłam wargami jego własnych. Zaczęliśmy dosyć delikatnie. Rob chwycił mnie w pasie abym nie musiała cały czas stać na palcach. Z sekundy na sekundę nasz pocałunek stawał się odważniejszy. Było bardzo naturalnie. Chociaż miałam chłopaka, musiałam przyznać, że dawno nie poczułam już przy całowaniu tego co czułam teraz. Po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie. Robert uśmiechnął się do mnie trochę śmielej, a ja ten uśmiech odwzajemniłam. Czułam że będziemy świetnymi kumplami.
-Jezu! Ludzie to było coś niesamowitego!- Catherine była w 7 niebie.
-Zgadzam się. Pasujecie do tych charakterów. Muszę przyznać Rob, że tak właśnie wyobrażałam sobie Edwarda- Stephenie także zaczęła nas chwalić.
-Co tu dużo mówić, macie te role!- powiedziała Catherine z uśmiechem.
W tym momencie poczułam, że zaczyna się w moim życiu jakaś nowa era. Nie wiedziałam jaka i co mnie tam czeka, ale chciałam ją przeżyć, bo wiedziałam, że to będzie coś przełomowego, coś co zmieni moje życie...

Rozdział II
Ach, pospałabym jeszcze... Znów śnił mi się casting z Robem. Chociaż minął juz prawie miesiąc to wydaje mi się jakby to było wczoraj... Zaraz po castingu, na następny dzień, Stephenie, Rob i ja umówiliśmy sie na lunch. Obgadaliśmy wszystko i wgl. Muszę przyznać, że mój filmowy partner ma świetne poczucie humoru. Nie jestem osobą, która śmieję się z każdego byle jakiego żartu, ale Rob sprawia, że robię to prawie cały czas... Przez ten ostatni miesiąc spotykaliśmy się niemal codziennie. Czasami u mnie, czasami w hotelowym pokoju Roba. Gadaliśmy, gadaliśmy i gadaliśmy... Wczoraj próbowaliśmy znaleźć jakiś wzorzec miłości, na którym oparlibyśmy związek Belli i Edwarda. Jakoś tak wyszło i zaczęliśmy oglądać „Ostatnie tango w Paryżu” i chyba znaleźliśmy to, co chcieliśmy... Od Roba wyszłam ok. 3 nad ranem. Teraz była 11 i nadal chciało mi się spać. Postanowiłam przekręcić się na drugi bok i spać dalej... Puk! Puk! Puk!
-Cameron, daj mi spać! Wiem, że mieliśmy plany na dzisiaj, ale sorry nie dam rady... Jedyne, co teraz chcę to spać, więc spadaj!- nie ma to jak starsze rodzeństwo...
-Hmm... Cześć śpiochu!- usłyszałam męski głos z akcentem, który rozpoznałabym wszędzie.
-Jezu! Rob! To ty!- zerwałam się z łóżka. Dopiero później uświadomiłam sobie, że mam na sobie tylko majtki i podkoszulek, więc z powrotem rzuciłam się pod kołdrę.
-Hahaha... Przepraszam że tak bez zapowiedzi, ale nie miałem nic do roboty, więc poszedłem do miasta i trafiłem do księgarni. Kupiłem ci coś- powiedział i wręczył mi starannie zapakowaną książkę.
-O jej! Dziękuję!- naprawdę bardzo się ucieszyłam- Wiesz, co? Daj mi minutkę ogarnę się i zaraz zejdę na dół. OK?
-Jasne!- powiedział i skierował się do drzwi- Aha! Dzwoniła Catherine, dzisiaj o 19 mamy imprezę z całą główną obsadą.
-Tak? To fajnie. Sprawy nabierają tempa!
-Na to wygląda... To ja czekam na dole!- powiedział i wyszedł z pokoju.
Ubrałam najszybciej jak umiałam w pierwsze lepszy dżinsy, jakiś top i conversy. Moje włosy pozostawiłam rozczochrane, jak zawsze. Nigdy jakoś specjalnie nie dbałam o swój wygląd. Było mi obojętne co myślą o mnie inni. Chyba zgadzaliśmy się w tej kwestii z Robertem. Mój wzrok padł na prezent od niego. Rozerwałam papier i spojrzałam na okładkę. „Doomed love” Wergiluisza. To takie miłe z jego strony... Też muszę mu coś dać! Chwyciłam jeszcze telefon i wyszłam z pokoju. Gdy weszłam do salonu zobaczyłam jak Rob siedzi wygodnie rozparty na kanapie a na jego kolanach umościła się Jella.
-No nieźle! Ona nie zbliża się do nikogo oprócz mnie! Czym ją przekupiłeś?- zapytałam rozbawiona.
-No wiesz Kris... Ma się ten urok osobisty. Hahaha- oczywiście, nie mogło się obyć bez żartu.
-Hahah! Tak, jasne... A ty wiesz może, kto jest w końcu w tej naszej całe obsadzie? Ja wiem tylko, że Nikki.
-No ja też wiem tylko o Nikki. Nie martw się w końcu to Catherine. Ona ma zawsze jakieś szalone pomysły, których nikt nie rozumie...
-O tak! Trafiłeś w samo sedno! A tak ogólnie to ma myć jakaś super oficjalna impreza czy...
-Nie... Raczej jakaś luźna. Ja się nawet jakoś specjalnie nie przebieram. Liczyłem że mogę zostać u ciebie do tej 19 bo w hotelu i tak nie mam co robić...
-No jasne że możesz! Przynajmniej będę miała dla kogo ugotować obiad. Wygląda na to że jesteśmy sami.
-Twój brat wpuścił mnie do domu i zaraz wyszedł. Powiedział że rodzice wyjechali z samego rana i wrócą pod wieczór.
-Aha, no to faktycznie jesteśmy sami. To co? Pomożesz mi w kuchni?
-Tak jest kapitanie!- powiedział Rob zrywając się z kanapy i salutując.
-Przestań! Hahaha- pacnęłam go w brzuch i poszłam do kuchni.
Okazało się, że Robert ma w zanadrzu parę śmiesznych historyjek na temat jego podbojów kulinarnych. Ja smażyłam mięso, Robert kroił warzywa i opowiadał. Oczywiście śmialiśmy się jak zawsze.
-Widzę że humory dopisują...- odezwał się ktoś przy wejściu do kuchni.
-Mike! Co ty tutaj robisz? Wejdź!- powiedziałam lekko jeszcze rozbawiona.
-Dzwoniłem ale chyba masz ważniejsze rzeczy do roboty niż odbieranie telefonów ode mnie.
-Sorry, widocznie nie słyszałam. Ej! Wy się przecież nie znacie! Rob poznaj to jest Mike, mój chłopak. Mike to Rob, najzabawniejszy facet w Los Angeles.
-Cześć!- Rob wyciągnął rękę a Mike kiwnął tylko głową.
-No tak... Mike dołączysz do nas? Robimy obiad- starałam się przybrać normalny ton głosu.
-Liczyłem że spędzimy ten dzień razem.
-Niestety Mike ale o 19 mamy spotkanie z obsadą wiec raczej dzisiaj nic z tego nie wyjdzie...
-Tak jasne. Zapomniałem że teraz jesteś wielką gwiazdą... To ja spadam... Cześć!
-Mike! Zaczekaj! Ech... No to poznałeś mojego chłopaka...- powiedziałam do Roberta.
-Tak... Kris może ja lepiej pójdę a ty zadzwoń do niego i zjedzcie razem ten obiad, co?
-Ale daj spokój! To ani moja, ani twoja wina, że wielkie ego pana Angarano nie może poradzić sobie z tym, że nie jestem na każde jego zawołanie! Ja mam swoje życie!- wreszcie wykrzyczałam to co miałam w sercu od dawna. Mike był egoistą. Zawsze to wiedziałam. Jak tylko dowiedział się o tym że dostałam rolę w „Zmierzchu” zrobił się nie do zniesienia. Ciągle narzeka, wypomina mi, że go zaniedbuję. Powoli mam tego dosyć...
-Kristen, wow. Spokojnie! Może facet cię po prostu kocha i nie chce się z tobą dzielić z nikim innym. Rozumiem go...
-Jeżeli to jest miłość to ja dziękuję!
-No dobra! Koniec! Pokroiłem już wszystko. Przestańmy rozmawiać o twoim chłopaku bo się jeszcze o niego pokłócimy, a to byłoby dziwne...- kochany Robert chciał rozładować sytuację.
-Masz rację. Ja też już skończyłam teraz jeszcze makaron, sos i wszystko będzie gotowe.
***
Była 17.24, właśnie skończyliśmy jeść obiad. Siedzieliśmy w kuchni i dopijaliśmy resztki coli z naszych szklanek.
-Uff! Kristen, to była poezja! Wiesz, fajnie mieć w zanadrzu drugi talent. Nie wyjdzie ci z aktorstwem to założysz restaurację! hahaha
-Dobre! A ty będziesz umilał gościom czas grając coś i śpiewając! Ha!
-O ja... To byłoby ciekawe doświadczenie!
-No nic! Musimy się zbierać. Ta knajpa gdzie mamy się spotkać z innymi jest na drugim końcu miasta wiec dojechanie zajmie nam trochę czasu. Zamawiamy taksówkę czy zdasz się na moje umiejętności rajdowe? hahaha
-Jeżeli prowadzisz tak dobrze jak gotujesz to mogę z tobą jechać gdzie tylko zechcesz! hahaha
-Już przestań! Nie bój się jeszcze ci coś kiedyś ugotuję! A teraz do samochodu i w drogę! Nasza rodzinka czeka!


Chciecie więcej? Link w stopce Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lucy Fair
Komentator
Komentator



Dołączył: 05 Kwi 2007
Posty: 1019
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Transcendentalna Rzeczywistość

PostWysłany: Sob 13:28, 25 Cze 2011    Temat postu:

Mam parę zastrzeżeń. Po pierwsze, dlaczego to jest tak kurewsko nudne? Wesoly Bez urazy, ale w połowie tekstu zorientowałem się, że w ogóle nie obchodzi mnie, co stanie się dalej. Może ciężko utożsamić mi się z bohaterami tego tekstu. Właśnie, co do bohaterów, nie dość że nazywają się, jak postacie z tandetnej telenoweli dla młodzieży, to jeszcze wydają się potwierdzać to pochodzenie z każdym wypowiedzianym słowem. Ok, ok, po tytule można było domyśleć się, że będzie infantylnie, ale nie przekraczajmy pewnych granic. Myślę, że ta pomiędzy opowiadaniem, a wpisem na bloga, została w tym przypadku przekroczona.

Powodzenia w pisaniu. Pozdrawiam Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum serwisu opowiadania.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin