Forum Nieoficjalne forum serwisu opowiadania.pl

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

epicharma

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum serwisu opowiadania.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pauline
Podpieracz ścian literackich
Podpieracz ścian literackich



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:52, 15 Lip 2011    Temat postu: epicharma

na początku chciałabym uprzedzić, że niżej wklejone opowiadanie składa się z jeszcze wielu innych 'rozdziałów', jednak póki co umieszczam tylko jeden z nadzieją, że uzyskam jakieś wskazówki czy wgl jest się czym chwalić bardzo proszę o Wasze uwagi i opinie, dzięki.


Jest coś takiego w Warszawie nocą, co sprawia, że chociaż na krótką chwilę zapominamy o codziennych troskach i dajemy porwać się wyobraźni. Panorama oświetlonych wieżowców, samochody wiozące swoich właścicieli do domów, poszczególne osoby, idyllicznie spacerujące po mniej zatłoczonych alejkach i nasza imaginacja, przypisująca niektórym postaciom finezyjne scenariusze.
Jest to zdecydowanie najlepsza pora na spotkania ze swoją sympatią. Romantyczny klimat, uczucia, które taki widok wywołuje, i bliska osoba, dająca nam do zrozumienia, że jest tutaj z nami, bo jej na nas zależy. Coś, o czym, w większości przypadków, możemy tylko pomarzyć.
Blanka Kotarska nie zwracała uwagi na poetyczny i uczuciowy widok za oknem autobusu numer 510, jadącego w stronę ulicy Inflanckiej, a przejeżdżającego akurat przez Most Gdański. Bezwstydnie siedziała okrakiem na swoim partnerze, z namiętnością odwzajemniając jego soczyste pocałunki. Nie obchodzili ją pozostali pasażerowie autobusu. Ignorowała zniecierpliwione chrząknięcia, złośliwe uwagi czy krytyczne komentarze na swój temat, dalej bezczelnie się całując.
Jej towarzysz nazywał się Erik. Wysoki brunet z niebieskimi oczami, wyposażony w pokaźnych rozmiarów mięśnie i ozdobiony azjatycką opalenizną. Blanka upatrzyła go sobie podczas popołudniowego meczu, na który, prawie siłą, zaciągnął ją jej przyjaciel, Thomas. Erik grał na pozycji napastnika i już w pierwszej połowie strzelił dwie bramki. Jego muskulatura, siła i upór, z jakim dążył do celu, były dla Blanki wręcz fascynujące. Poza tym, piłkarz całkowicie różnił się od jej poprzedniego kochanka, nieśmiałego, aczkolwiek dziwnie pociągającego informatyka, co również było pewnego rodzaju urozmaiceniem.
174 cm wzrostu, talia osy, długie nogi i całkiem spory biust ściągały na Blankę zainteresowane spojrzenia mężczyzn, a kawowe, sięgające pasa włosy, duże, czekoladowe oczy oraz wydatne usta sprawiały, że zapominali o czynnościach, którymi się akurat zajmowali, a, jak to faceci, dawali ponosić się wyobraźni. Wygląd umożliwiał jej to, co lubiła najbardziej, a mianowicie przebieranie w przedstawicielach płci przeciwnej.
Ciągle się całując, wysiedli z autobusu. Dochodziła północ, ale z racji, że był to środek lipca, noc była przyjemnie ciepła. Szybkimi krokami przemaszerowali kilkaset metrów w stronę budynków mieszkalnych, po czym Blanka pospiesznie wystukała czterocyfrowy kod. Winda już czekała na dole. Dziewczyna nacisnęła przycisk z numerem 13, a następnie oparła się o ścianę i przyciągnęła Erika do siebie. Chłopak lekkim pociągnięciem swoich dużych dłoni rozpiął jej bluzkę, a jego oczom ukazał się błyszczący, ciemnozielony biustonosz, świetnie podkreślający jej złocistą opaleniznę. Na moment oderwał wargi od jej ust, by móc nacieszyć się jej idealnych rozmiarów piersiami.
Winda się zatrzymała. Zdezorientowani popatrzyli na otwierające się drzwi, a następnie, kontynuując całowanie, poczłapali się w stronę mieszkania numer 69. Blanka wsadziła rękę do tylnej kieszeni spodni i wyciągnęła z niej pęk kluczy. Otworzyła drzwi, po czym wciągnęła Erika do środka i zrzuciła z siebie bluzkę. Chłopak ponownie przyparł ją do ściany, podsuwając dłonie pod jej pośladki, dzięki czemu ona mogła opleść nogami jego biodra. Całował ją po szyi, ramionach, piersiach, sprawiając, że cicho dyszała z rozkoszy.
W pewnym momencie w przedpokoju zapaliło się światło. Przyzwyczajeni do ciemności zmrużyli oczy, dostrzegając na końcu korytarza zarys damskiej sylwetki.
– Dziewczyno, co ty, do cholery, znowu wyprawiasz?
Blanka rozpoznała zirytowany głos swojej przyjaciółki, Aldony, obok której po chwili pojawił się Dymitr, jej starszy o cztery lata brat. Oboje przyodziani byli w piżamy i wyglądali na zmęczonych. Zdumiona zeskoczyła z Erika i oblizała usta.
– Co tutaj robicie? – zapytała, wciąż lekko zdyszana.
– Przypuszczałam, że będziesz siedziała sama w domu, wyjadała Nutellę ze słoika i ze zniecierpliwieniem na nas czekała, więc chciałam zrobić ci przyjemność i zmusiłam chłopaków, byśmy przyjechali dzień wcześniej – rzuciła jej przyjaciółka oschłym tonem. – Cóż, myliłam się, świetnie zorganizowałaś sobie czas.
– Tak, a teraz muszę zmienić plany – odpowiedziała z nieszczerym uśmiechem. – Ale, poczekaj, jak to chłopaków? Przyjechał ktoś jeszcze?
Ledwo zdążyła zadać to pytanie, kiedy z jednego z pokoi wyłonił się wyraźnie zaspany chłopak, z roztargnieniem mierzwiący sobie nieco dłuższe, brązowe włosy. Stanął niewiele przed nią, przyodziany jedynie w białe szorty. Fakt faktem, ciało miał niczego sobie. Ich spojrzenia się skrzyżowały. Blanka poczuła, jak przeszedł ją dreszcz. Jego bezbarwne oczy, sprawiały wrażenie obłąkanych, a wręcz szatańskich. Miała wrażenie, że jego wzrok przeszywa ją na wylot, co było wyjątkowo nieprzyjemnym uczuciem. Jednak, mniejsza o to, że chłopak patrzył na nią w sposób, który odrobinę ją przerażał, najgorsze było to, że ona owe spojrzenie już znała i nie należało ono do osoby, którą kiedykolwiek darzyła sympatią, wręcz przeciwnie. Skrzywiła się mimowolnie. Na usta cisnęło jej się mnóstwo pytań, w tym jedno zasadnicze:
– Co on tutaj robi?!
[/b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pauline
Podpieracz ścian literackich
Podpieracz ścian literackich



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:47, 20 Lip 2011    Temat postu:

Ze snu wyrwał Joachima jakiś hałas, po którym z korytarza dało się słyszeć odgłosy rozmów. Powieki mu się kleiły, ciało odmawiało posłuszeństwa, cały organizm pragnął zignorować osobliwe dźwięki i kontynuować relaksujący sen. Niestety, ciekawość przezwyciężyła wszystko. Zebrał się w sobie i na wpół przytomny wyszedł ze swojego pokoju.
Na tle szeroko otwartych drzwi wejściowych stała dziewczyna w jeansowych rurkach i ciemnozielonym biustonoszu. Rozwarte usta i rytmicznie unosząca się klatka piersiowa dawały do zrozumienia, że z trudem łapała oddech. Napotkał na sobie jej wzrok. Te zadziorne, wiecznie sprawiające wrażenie wrogiego spojrzenie wydało mu się znajome.
Kąciki jego ust już wędrowały ku górze, kiedy dziewczyna, jednym, mało stosownym pytaniem, wykazała swoje niezadowolenie z jego obecności.
Cóż, nie otrzymała na nie odpowiedzi. Aldona była zbyt zbulwersowana całym zajściem, Dymitr wolał się nie odzywać, by nie pogorszyć sytuacji, a Joachim nawet nie miał zamiaru jakiejkolwiek odpowiedzi jej udzielać. W końcu, pytanie nie było kierowane do niego.
– Widzisz, co narobiłaś? – wznowiła Aldona. – Joachim nie spał od kilku dni, jest cholernie zmęczony, prawdopodobnie ledwo zdaje sobie sprawę z tego, co się tutaj dzieje, a ty, od tak, pół naga, wpadasz do mieszkania uwieszona na szyi jakiegoś mięśniaka i robisz mnóstwo hałasu.
– Aldona, uspokój się. Skąd Blanka mogła wiedzieć, że wrócimy wcześniej? – wtrącił się nieśmiało Dymitr, a że w odpowiedzi został obdarzony jedynie piorunującym spojrzeniem, zwrócił się do Joachima, który w dalszym ciągu mierzył się z Blanką wzrokiem. – Pamiętasz Blankę Kotarską?
– Kojarzę – odpowiedział chłopak krótko i nie do końca szczerze, a na jego ustach ni stąd, ni zowąd pojawił się szelmowski uśmiech, za który większość dziewczyn byłaby skłonna uciec sprzed ślubnego kobierca.
Blanka zmrużyła oczy widocznie zirytowana. Otworzyła usta, chcąc się zrewanżować, ale ostatecznie zwróciła się do swojego towarzysza, którego Joachim wcześniej nawet nie zauważył.
– Dokończymy innym razem.
Mięśniak pokiwał głową zawiedziony, następnie cmoknął Blankę w usta i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. W mieszkaniu zapadła dość krępująca cisza.
Joachim obserwował, jak dziewczyna podnosi bluzkę z podłogi i niedbale zakłada ją na siebie. Nigdy nie przywiązywała zbytniej wagi do tego, kto i co o niej pomyśli, ani jak wygląda. Miała świadomość, że zawsze, choćby miała na sobie worek po ziemniakach, będzie emanować seksapilem.
– W takim razie, skoro wszyscy jesteście tacy zmęczeni, nie będę wam przeszkadzać, dobranoc – rzuciła, spoglądając po twarzach wszystkich i na chwilę dłużej zatrzymując wzrok na Joachimie, po czym minęła go bez cienia uśmiechu i zniknęła za sąsiadującymi z jego pokojem drzwiami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nerii
Podpieracz ścian literackich
Podpieracz ścian literackich



Dołączył: 21 Lip 2011
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:32, 21 Lip 2011    Temat postu:

jestem ciekawa jak potoczy się to dalej Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pauline
Podpieracz ścian literackich
Podpieracz ścian literackich



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:36, 21 Lip 2011    Temat postu:

bardzo się cieszę, że Ci się spodobało, bo chyba mogę to tak tłumaczyć Mruga już wysyłam kolejny rozdziały. bardzo proszę o wszelkie uwagi i opinie, to dla mnie naprawdę bardzo ważne, dzięki! Mruga



Blanka obudziła się, z niezadowoleniem stwierdzając, że noc była koszmarna. Praktycznie w ogóle nie spała. Bezsensownie przekręcała się z boku na bok, nie mogąc znaleźć wystarczająco wygodnej pozycji, by wytrzymać w niej choć chwilę. Oprócz tego było jej jakoś wyjątkowo duszno i gorąco, a gdy wstała otworzyć okno, zaplątała się w porozrzucane na podłodze ubrania i sama wylądowała obok nich.
Podniosła się, rzuciła ciuchy na krzesło i wróciła do łóżka. Tam przypomniało jej się o wciąż zamkniętym oknie. Klnąc, zerwała się z łóżka, dorwała klamkę od okna, uchyliła je i, w równie szybkim tempie, z powrotem wtuliła się w poduszki.
Zerknęła na zegarek. Dochodziła 8 rano. Próbowała sobie przypomnieć, kiedy ostatnio tak wcześnie wstała, ale jej pamięć, najwyraźniej, nie rejestrowała tego typu sytuacji. A może zwyczajnie nie miały one miejsca?
Ociągając się, wygramoliła się z łóżka. Z wciąż przymrużonymi oczami pomaszerowała do łazienki. Rutynowymi ruchami umyła kolejno ręce, zęby i twarz, wytarła ręcznikiem, automatycznie spojrzała w lustro, beznamiętnie przeczesała palcami włosy, po czym przemieściła się do kuchni.
Zajrzała do lodówki. Wpatrywała się w nią przez jakiś czas, aż w końcu doszła do wniosku, że jest, ogólnie rzecz biorąc, pusta. Zamknęła ją ze zrezygnowaniem. Sięgnęła po czajnik, nalała do niego wody i postawiła na kuchence, a sama usiadła przy stole i apatycznie wbiła wzrok w okno.
Dzień, jak każdy inny. Powoli zapowiadało się na deszcz, ale równie dobrze mogło obejść się i bez niego. Promienie słońca momentami przedzierały się przez chmury, ale szanse na czyste niebo, z przyjemnie grzejącym słońcem i feerycznymi obłokami, były nikłe.
Przesunęła wzrok na swojego kota. Ramzes siedział milczkiem na parapecie i obserwował właścicielkę. Jego spojrzenie było puste. Kiedy zawołała go do siebie na kolana, otworzył pyszczek i przeciągle ziewnął. Niewdzięcznik.
– Zawsze tak wcześnie wstajesz?
Zaskoczona czyjąś obecnością, podskoczyła na krześle. Przypomniała sobie wczorajszy, niezbyt przyjemny, powrót do domu i niespodziankę, jaka na nią czekała. Nie odrywając wzroku od zwierzaka, oparła podbródek na dłoni, lekceważąc rozmówcę.
– A ty zawsze się tak skradasz?
Joachim usiadł pewnie naprzeciwko i rzucił jej jeden ze swoich kolekcjonerskich uśmiechów. Trudno było nie zauważyć, że wciąż był bez koszulki.
– Nie skradałem się. To ty nie zwracasz uwagi na to, co dzieje się wokół ciebie – zaśmiał się, głaszcząc Ramzesa, który zdradziecko zaczął się do niego przymilać i mruczeć.
– Zwracam uwagę na to, na co warto ją zwracać – zrewanżowała się.
Na twarzy Joachima pojawiło się rozbawienie.
– Hmm, nie wiem czy to jest warte twojej uwagi, ale postawiłaś herbatę na kuchence i jej nie nastawiłaś.
Blanka popatrzyła na Joachima zirytowana. Potem przeniosła wzrok na kuchenkę i, choć z trudem jej to przychodziło, musiała przyznać chłopakowi rację.
Wstała, nastawiła kuchenkę, upewniła się, że nalała wody do czajnika, po czym dumnie obróciła się w stronę Joachima, napotykając na sobie jego spojrzenie, pełne satysfakcji. Bezczelnie zmierzył ją wzrokiem i uśmiechnął się drwiąco. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że jest w samej bieliźnie. Przewróciła oczyma, nazbyt porywczym ruchem porwała kota z kolan Joachima i, z dumnie uniesioną głową, kręcąc biodrami, opuściła pomieszczenie.

***
– Teraz żądam, żebyś mi wszystko wytłumaczyła – powiedziała Blanka tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Aldona, nie zwracając na nią uwagi, dalej przebierała w gatunkach herbaty. Malinowej miała już dość, zwykła, no cóż, była po prostu zwykła, a zielona zamiast ją uspokajać, wyprowadzała ją z równowagi.
– Słyszysz mnie?
Spojrzała na swoją przyjaciółkę zdezorientowana.
– Mówiłaś coś?
– Chcę wiedzieć, co, do cholery, w naszym mieszkaniu robi obcy chłopak?!
– Właściwie to już mężczyzna – zaśmiała się – nie zapominaj, że ma 24 lata.
Blanka teatralnie wywróciła oczami, po czym zirytowana przepchnęła się przed Aldonę, sięgnęła po Yerba Mate i wrzuciła ją do koszyka.
– Wyjechaliście na tydzień odwiedzić rodziców, po czym nie dość, że wracacie przed umówionym wcześniej terminem, to na dodatek z obcym facetem.
– Nie przesadzaj, nie jest obcy. Z Dymitrem znamy go od dzieciństwa. Z resztą, ty też – dodała pretensjonalnie.
– Dlaczego unikasz odpowiedzi na moje pytanie?
Aldona westchnęła, odłożyła słoik dżemu truskawkowego z powrotem na półkę i odwróciła się do Blanki.
– Nie unikam. Dymitr zaproponował mu pokój.
– Po co?
– Hmm… Można powiedzieć, że Joachim pokłócił się ze swoją współlokatorką. Nie, właściwie to ona pokłóciła się z nim.
– Jak trudno mu było trzymać ręce przy sobie, to nic dziwnego – prychnęła.
– Raczej jej – mruknęła Aldona i uśmiechnęła się pod nosem, co nie umknęło uwadze Blanki.
Wszystko automatycznie stało się dla niej oczywiste.
– Liczysz, że teraz, mając Joachima blisko siebie, uda ci się go w sobie rozkochać? – zapytała, choć pytanie nie wymagało nawet potwierdzenia.
– I dlatego proszę cię, żebyś nie robiła żadnych problemów. Niewiadomo, jak długo u nas pomieszka. Oboje z Dymitrem zapewnialiśmy, że może zostać jak najdłużej, ale on chyba nie potrafi długo wysiedzieć w jednym miejscu.
– A co na to Dymitr?
– Na co?
– Jesteś jego młodszą siostrą, a Joachim przyjacielem z dzieciństwa.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
– Nie obchodzi mnie to. Mam swoje życie i mam prawo robić z nim, co chcę. Poza tym, zawsze będę mogła wytoczyć ciężkie działa.
– Co masz na myśli? – zaniepokoiła się Blanka, widząc charakterystyczny błysk w oczach przyjaciółki.
– Sam robi to samo.
Blanka kiwnęła głową, samoczynnie zerkając przez szybę na siedzącego w samochodzie Dymitra. Zamyśliła się na moment, a kiedy oprzytomniała, napotkała na sobie wyraźnie niezadowolony wzrok drobniutkiej staruszki. Zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc, czym sobie zasłużyła na tego typu spojrzenie. Kobieta westchnęła teatralnie, po czym kręcąc głową ze zrezygnowaniem i mrucząc coś pod nosem, oddaliła się w kierunku kas.
– Crunchipsy czy Lay’sy? – zapytała Aldona.
– Zdecydowanie Lay’sy – odpowiedziała, ignorując dziwaczną staruszkę i wracając do zakupów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum serwisu opowiadania.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin