Forum Nieoficjalne forum serwisu opowiadania.pl

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Długi żywot Matriozana

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum serwisu opowiadania.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Saichan
Podpieracz ścian literackich
Podpieracz ścian literackich



Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się tu wziąłem?

PostWysłany: Pią 22:25, 23 Paź 2009    Temat postu: Długi żywot Matriozana

Jest to moje pierwsze opowiadanie

Rozdział I-Niebanalny wróg

Początek XX wieku, rozkwit ery przemysłowej. Samoloty, pociągi, samochody… W setkach niczym nieróżniących się od siebie ruchliwych metropoliach przemysł intensywnie dawał o sobie znać. Jednym z tych miast był leżący na zachodnim krańcu Francji Choreburg, wielki port nad kanałem La Manche. To właśnie tu błyszczała srebrna stal używana do budowy wielkich transatlantyków.

W biurze francuskiej firmy statkowej Tamiza panowało podniecenie i zamieszanie, jakiego od dawna tam nie było. Mniej ważni pracownicy pili kawę w bufecie i wachlowali się. Temperatura dwudziestu pięciu stopni nie dawała spokoju inżynierom budującym statki na świeżym powietrzu. Jedną z setek rozmów była rozmowa czterech pracowników firmy na hallu. Dyrektor firmy, David Rowdick, młody radiotelegrafista, Carl Pildis oraz dwóch marynarzy ze starego statku Victoria dyskutowali o budowanym statku pasażerskim, zapowiadanym cudzie techniki, Matriozanie. Podczas gdy panowie w wielkich kapeluszach spacerowali po mieście i przesadzali z elokwencją nieświadomi, że w budynku, koło którego właśnie przechodzą ktoś rozmawia o marzeniu ludzkości. To marzenie zaczęto budować w roku 1909, ze względu na konkurencję ze strony Cunarda Line. Budowa szła szybko, ponieważ nikt nie obijał się, gdyż konkurencyjna Mauretania zdobywała coraz to szybsze prędkości. W roku 1911 statek był na wykończeniu. Smukły dziób błyszczał oślepiająco i zatrzymywał każdego przechodnia. Na statku można było znaleźć wszystko. Na dole, gdzie znajdowała się spalarnia oraz pomieszczenia dla ludzi pracujących za grodziami były ładowane wszystkie zapasy żywności. Trochę wyżej można było odwiedzić mało atrakcyjne kabiny III klasy, z której dochodów czerpano najwięcej. Po schodach szło się na korytarz dosyć wygodnej klasy drugiej, gdzie zaczynał się biznes. Wreszcie na górze można było wejść do pałacu śmietanki multimilionerów. Dziesięć restauracji dzielonych ze względu na podawane w nich potrawy z różnych krajów, kilka barów, palarnia, kasyno, kawiarnia, basen i siłownia to tylko część rozkoszy, z których mogli korzystać „najdrożsi”. Na otwartej części statku znajdowała się spacerowania, boiska do różnych sportów, a nawet grillownia. Tu można było w cieniu odpocząć i popatrzeć na ocean przez lunetę.

- To prawdziwe cudo - mówił rozpromieniony dyrektor - Przebije Lusitanię i Mauretanię jednym palcem. Southampton padnie. Nasz Matriozan ma szesnaście grodzi wodoszczelnych, dwadzieścia wielkich pomp, prędkość 27 węzłów*. Przejazd z Choreburga do Nowego Jorku będzie trwał 4 dni. Wielki luksus, francuskie korytarze, tureckie łaźnie. Cunard Line nie ma szans z nami. Podobno White Star Line* buduje jakiś wielki statek. Bardzo dobra firma – dyrektor zaśmiał się szyderczo – Pokazali to w 1909 podczas rejsu Republica.
- Ja się cieszę, że nareszcie odejdę z pokładu Victorii – oznajmił jeden z marynarzy – Ta łajba przeżyła pół wieku i jeszcze będzie pływać. Tylko kilka małych łodzi z naszej stoczni jest starszych. To wstyd, aby w XX wieku pływać takim czymś. Pan się ze mną zgadza? – mężczyzna zwrócił się do drugiego marynarza.
- Ja już jestem zmęczony służbą, chociaż pracuję dopiero siedem lat – przyznał zapytany marynarz – Mam nadzieję, że Matriozan zdobędzie Błękitną Wstęgę. Nikt jeszcze nie pokonał Mauretanii.
- Chcę, aby założono na Matriozanie sygnał SOS – powiedział Pildis – CQD jest już przestarzały. Poza tym nie wyobrażam sobie statku bez porządnego oświetlenia. Podział może być na trzy klasy. Nasza firma jest bogata, zapewnimy pasażerom wielki luksus. Wybudujemy basen, korty, będą owoce cytrusowe…
Radiotelegrafista przerwał, gdyż zobaczył idącego do nich Thomasa Margona, II oficera ze statku Ralfin, dużego parowca przewożącego artykuły przemysłowe z Choreburgu do Panamy, gdzie budowano wielki kanał.
- Mamy problem – rzekł krótko Margon, a dyrektor wyczuł u niego zdenerwowanie – White Star Line ma na wykończeniu jakiś duży statek…
- A, te bzdury – Rowdick machnął beztrosko ręką, – Po co ci nieudacznicy się pchali do Anglii? Mogli pływać na tych swoich Pacyfikach.
- To duża konkurencja. Statek nazywa się Titanic. Dwadzieścia grodzi elektrycznych, wytrzymała angielska stal i niepowtarzalny dziób, to jest coś. Z Southampton dzwonił dyrektor Cunarda. Chciałem się rozłączyć, myślałem, że dzwoni, aby powiedzieć coś o swoich statkach, ale mówił o Titanicu. W Belfaście nazywają go niezatapialnym.
- Sirius i Britannia też miały być sławne, a teraz się o nich zapomina. Poza tym ten Titanic jest chyba bratem Olympica. Wiesz, ile jest takich statków?
- Cunard przesłał telegram ze zdjęciami z budowy Titanica. Proszę – oficer wręczył dyrektorowi dużą kopetę listową.
Dyrektor zaczął przeglądać zdjęcia.
- Stal dobra… – mruczał po cichu – dziób solidny…
- No i jak? – zapytał oficer.
Krzaczaste brwi dyrektora skrzywiły się, a jego czarne oczy zabłysły złowrogo.
- Panowie – powiedział tonem wojskowym – Mamy konkurencję.

Dwa tygodnie później, 16 maja 1911 roku, gdy Titanic był już znany w całej Europie, do Pildisa na lunch przybył z Southampton przyszły II oficer z Titanica, Charles Lightoller.
- Chociaż jesteśmy z rywalizujących ze sobą firm – rzekł Lightoller krojąc swojego kotleta – To możemy porozmawiać spokojnie. Zostałem przydzielony na Titanica, lecz mam dziwne przeczucia. Czuję, że nad tym statkiem wisi jakieś zło, że ten statek nie jest bezpieczny… Nawet I oficer, William Murdoch mówił, że on tak samo coś czuje w powietrzu. Zna pan Williama Steada?
- Owszem – uśmiechnął się Pildis – To ten znany londyński pisarz.
- Z nim też spotkałem się osobiście. Mówił, że miał dziwny sen, w którym stał na pokładzie tonącego statku wraz z innymi ludźmi i patrzył na ostatnią odpływającą szalupę.
- Myśli pan, że to może dotyczyć Matriozana? – zaniepokoił się radiotelegrafista.
- I tak i nie. Równie dobrze może to dotyczyć Titanica. Ale nie wierzmy snom. Kiedy wypływacie w dziewiczy rejs?
- 10 kwietnia 1912 roku.
- No cóż – uśmiechnął się Lightoller – Zbieg okoliczności. To tak jak my. Przepraszam, muszę już jechać do Anglii. Może zobaczymy się gdzieś na morzu.
- No, to do zobaczenia.

O godzinie 22 już tylko ludzie oglądali budowany statek, który pięknie wyglądał razem z rzadkimi jeszcze samochodami. W jednym z bloków mieszkalnych do snu układał się właśnie dyrektor. Przeglądał jeszcze swoje notatki. Porównywał Matriozana do Titanica. Odłożył zeszyt i powiedział cichym głosem:
- Mamy takie same szanse…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum serwisu opowiadania.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin